TELEFON i FAX DO NASZEJ KSIĘGARNI
227580359 (+48227580359)

Jagiełło i Witold ( Jagiełło i Witołd )

Wysyłka 2 dni robocze
Cena 35,00
Twitter LinkedIn Wykop Facebook
Feliks Koneczny we wstępie do książki pisze:

Trudno o wdzięczniejsze zadanie dla historyka, jak opracowanie dziejów Witołdowych. Co za horyzont obszerny! Od tatarskich stepów do bazyliki nad szwajcarskiem jeziorem, od bursztynowego wybrzeża Bałtyku poprzez złotą Pragę aż do kopuł Carogrodu powiedzie cię badanie watka jego zamiarów i czynów. Poznasz stosunek neofitki Litwy do jej ojców chrzestnych, do Polaków, tajemne wahania się Rusi w Haliczu, w Kijowie, linię bój ową pomiędzy Wilnem a Moskwą poznasz sprawy cerkwi i kościoła zachodniego, władyków i biskupów; zobaczysz ich razem na soborze, jak pragną połączyć się w jednej owczarni, natchnieni przez Witolda, który i Husytów wiedzie. Łączyć i ciągle łączyć - to jego zadanie! Moskwę z Wilnem, Pragę z Krakowem chciał sprządz w jeden ustrój, pragnął pół Europy natchnąć jednym duchem, tak, że z unii polsko-litewskiej powstaćby miała jakaś unia powszechna słowiańska. Takiego horyzontu rzadko się dopatrzysz przy jednym człowieku, toć-to olbrzymie rozmiarami, wspaniałe pomysłem epos historyczne; to nie plan polityczny z chwili przygodnej, na pewien czas do pewnych okoliczności obliczony -ale idea dziejowa, do której wykonania trzeba zaprządz wieki. Jest o czem rozpisać się, jest na czem pobujać...

Ale - o tem pisać nie można. Wiemy o kilku wybitnych czynnościach Witolda i z nich złożyliśmy sobie ten kontur budowy jego dziejów. Ale żadna, ani jedna z tych danych, któremi się posługujemy, nie jest zbadaną specyalnie. A nuż z daleka inaczej się to wszystko przedstawia, niż z bliska?

Któż wiedzieć może, czy dobrze ułożyliśmy sobie w myśli tych kilkanaście cegieł, które posiadamy z ruin gmachu, czy wystarcza te luki wielkie pomiędzy niemi wypełnić proste-mi liniami dla połączenia punktów narożnych? wszak to tylko hypoteza, że to narożniki!

Co o Witoldzie wiemy, dałoby się porównać z pasmem gór podmorskich, z których tylko szczyty widać, jak tworzą wysepki na Oceanie. Z opisu tych wysp czyż można ryzykować plan pasma? Nawet nie ma rękojmi, że to są właśnie najwyższe szczyty, te które widzimy nad powierzchnią morza; mogą być jeszcze wyższe, pod powierzchnią, gdzie dno morskie głębsze. Nie poznamy ich bez specyalnych do tego badań.

Domyślamy się tylko, czem był Witold i jakie jego znaczenie. Bardzo być może, że domysły się sprawdzą, lecz póki się nie sprawdzą, na sąd o Witoldzie - zawcześnie!

Witold - to uosobienie Litwy; on najwyżej podniósł jej sztandar, chcąc królewską koroną uwieńczyć dzieło zaczęte przez Gedymina. A właśnie współcześnie Wielki książę litewski, Jagiełło, zasiadał na tronie polskim; właśnie równocześnie na okręcie historyi Polski, Rusi, Litwy zatknięto nasz maszt dziejowy: unię. Ta równoczesność pociąga za sobą ten skutek, że badanie spraw Witołdowych jest zarazem badaniem początków unii. Napróżno kusilibyśmy się wyjaśnić sprawę unii w XVI wieku, póki nie poznamy jej genetycznie, od samego początku. A tu znów nie ma historyi początków unii bez dokładnej historyi Witolda. Najpierw trzeba znać Witolda, ażeby poznać unię.

Dlatego też trzeba się cofnąć nieco wstecz poza r. 1385, poza unię krewską, ażeby umieć sobie wytłómaczyć, czem był Witold w r. 1386 i w latach następnych. A chcąc zrozumieć, dlaczego był takim, trzeba się cofnąć jeszcze dalej, aż do strącenia Jawnuty z tronu Wko-książęcego. Tam dopiero jest terminus a quo dziejów Witołda, a więc pośrednio i dziejów unii (Przekonanie, to znalazło już swój wyraz w planie prof. Smółki opracowania dziejów unii, według którego powstały już dwie prace: "Kiejstut i Jagiełło" i "Najdawniejsze pomniki dziejopisarstwa rusko-litewskiego". Por. Sprawozdanie Ak. Um.). To też nie sposób było nawet pisać o Witoldzie w pierwszych latach jego dziejowego wystąpienia, póki dzieło pro f. Smółki: Kiejstut i Jagiełło nie stało się kluczem rozwiązania ciemnej dotychczas zagadki, legendarne już niemal przybierającej kształty. Teraz można iść nieco naprzód!

Od nieprzyjaźni Jagiełły i Witołda rozpoczynają się te dzieje, a na samym schyłku życia litewskiego bohatera słyszymy o koronie, którą niemal już włożoną zdziera mu z czoła znowu Jagiełło. Najprzód go więzi, potem do władzy wynosi i znów w tej władzy ograniczyć pragnie; raz przeciw sobie, to znowu obok siebie wojują, raz się wspierają, innym razem przeszkadzać sobie nawzajem usiłują; a zawsze każdy z nich ma za sobą jakąś siłę i potęgę niemal, tak, że nigdy jeden drugiego zgnębić nie może. Co tkwi na dnie tej tak ciekawej zmienności zjawisk: czy to tylko dwaj dynaści, czy też dwie ścierające się idee dziejowe? Czy spór całego życia pochodzi stąd, że obaj pragnęli jednej jakiej rzeczy niepodzielnej, czy też z tego, że każdy czego innego pragnął temi samemi środkami? Jeżeli zaś przedstawiają przeciwieństwa, toć i te bywaj ą dwojakie: jedne mogą uzupełniać się nawzajem, inne bezwarunkowo się wykluczają; do której kategoryi zaliczyć przeciwieństwo Witołda i Jagiełły, to jest pytaniem zasadniczem dziejów nietylko naszych, ale całej wschodniej Europy.

Za kim z tych dwóch oświadczyć się ma sąd historyczny? Wiadomo, jak ta sprawa dziś się przedstawia. Pisze się z jednej strony o Witoldzie, jako o geniuszu wieków, Jagiełło maleje przy nim do jakiegoś karła i niedołęgi. Z drugiej strony potępia się w czambuł Witolda, jako fantastę lub wichrzyciela. I jeden sąd i drugi opiera się na opracowaniu pewnego epizodu z ich działalności. Bardzo jednak daleko do tego, ażebyśmy mogli powiedzieć: znamy całego Jagiełłę, całego Witolda. To też i do ustalonego sądu o nich bardzo jeszcze daleko.

Opromieniony aureolą życzliwej tradycyi porywa ku sobie Witold; imię jego stało się jakby żakietem hasłem i trzeba zapanować nad sobą, aby się oprzeć urokowi, który na nas wywiera. Tyle rzeczy mamy do powiedzenia na jego pochwałę, tyle wielkich czynów do wyliczenia, że formalnie zdziwienie nas ogarnia, gdy ktoś sceptycznie się odezwie i zapyta, czy też ten posąg, jaki Witoldowi wystawiła trądy -cya, wytrzyma pod ciosami krytyki historycznej?

Wytrzyma, czy nie wytrzyma, to pewna, że apoteozo-wanie Jagiełły nie jest wcale skutecznym sposobem na okazanie nam Witolda takim, jakim był w rzeczywistości.

Spór o Witolda i Jagiełłę należy do takich, które jedno pokolenie historyków mogłoby drugiemu przekazywać w spadku. Przyczyną tego nadzwyczajna obfitość faktów, wiążących się z ich imionami i to faktów z różnorodnych żywiołów dziejowych. Pospieszne generalizowanie znajduje w takich warunkach zawsze żywą podnietę, a czem donioślejsze zagadnienia wiążą się z pewnym faktem, tem natarczywiej domagają się sądu i generalizowania. Bywają tematy, które niemal gwałtem narzucaj ą historykom - niecierpliwość, a w sam raz bardzo długiego do opracowania wymagają czasu.

Opracować należycie Witolda można tylko pisząc o Witoldzie i j ego czasach. Ta postać tak bez wytchnienia i z taką energią przyciosywała kamienie do gmachu współczesnych dziejów, że trzeba by je całe poznać gruntownie, bojąc się opuścić z niech cokolwiek, ażeby i jego poznać do gruntu. Kto nam napisze o "Witoldzie i jego czasach", ten nie cegiełkę, ale piętro całe wzniesie do budowy ojczystych dziejów!

Mnie na takie zadania nie stać i nigdy o tem nie myślałem. Ale im większe zadanie, tem pożądańsi są liczni pomocnicy; zbliżyłem się tedy do wielkiego tematu z zamiarem wzięcia na siebie jednej jego epoki, bo "jako kto może, do wspólnego dobra niechaj dopomoże".

Pragnąłbym zbadać wzajemny stosunek Jagiełły i Wi-tołda. Trudno przewidzieć, ileby na to trzeba części "Jagiełły i Witolda", a dopiero napisawszy część ostatnią, moż-naby przystąpić do dziejowej charakterystyki i żywota Witolda. Będę szczęśliwym, jeżeli mi będzie dano dotrzeć do tej mety. W naszych ciasnych stosunkach nie łatwo jest zabrać się do większej pracy, jeżeli się sobie z góry nie powie: zaczynam, choćby dlatego, ażeby kto inny mógł dokończyć.

Celem moim jest krytyczny zrąb faktów. Wszelkiej syntezy biograficznej zrzekam się na razie w tem przekonaniu, że wprzód należy opracować specyalnie te zdarzenia, na których tle występuje osoba Witolda, a potem dopiero tamto. Ze zdarzeń współczesnych należy tu do mnie to, co bezpośrednio dotyczy Witolda. Ilość i jakość takich punktów stycznych będzie się ciągle zmieniać, prawdopodobnie tylko kwestya stosunku Litwy do Polski pozostanie tu rubryką stałą, a zresztą każda inna czasem przypłynie, czasem odpłynie. Zastrzegam się z góry, że nie piszę ani dziejów Zakonu, ani Nowogrodu etc. za czasów Witolda -lecz wchodzę w te wszystkie sprawy o tyle, o ile osoba Witolda mnie do nich zbliży. Pomijam przytem stale to, co już znane i opracowane; rozwodzę się tylko nad tem, co nieznane; nie pisząc zaś jeszcze żywota Witołdowego, nie wdaję się bliżej w fakta, mające tylko prywatne znaczenie, a wstrzymuję się również od wydawania wszelkiego sądu o jego zdolności i charakterze.

Feliks Koneczny ze Wstepu do ksiązki

Zapytaj o przedmiot

Jagiełło i Witold ( Jagiełło i Witołd )