TELEFON i FAX DO NASZEJ KSIĘGARNI
227580359 (+48227580359)

Katechizm katolicki dla Ludu Bożego Cz. 1-3 komplet ( Katolicki katechizm ludowy, stosownie do potrzeb czasu i pedagogicznie opracowany przez Ks. Prof. Franciszka Spirago )

Wysyłka 2 dni robocze
Cena 220,00
Twitter LinkedIn Wykop Facebook
Katolicki katechizm ludowy, stosownie do potrzeb czasu i pedagogicznie opracowany przez Ks. Prof. Franciszka Spirago.

Przełożył na polski za zezwoleniem autora Ks. Dr. Wojciech Galant, Profesor teologii w Przemyślu, Podkomorzy Jego Świętobliwości Piusa X.

Katechizm, jeden z najobszerniejszych, wydany został w Przemyślu, gdy pasterzem diecezji był św. Józef Sebastian Pelczar.

W części pierwszej zanjduje się wykład zasad i dogmatów wiary katolickiej.

W części drugiej nauka obyczajów

W części trzeciej nauka o środkach łaski

Fragment z Katechizmu:

Co nam mówi Kościół o uczynkach miłosierdzia co do duszy?

Uczynki miłosierdzia co do duszy to: 1) nieumiejętnych nauczać, 2) wątpiącym dobrze radzić, 3) grzeszących upominać i karać, 4) krzywdy cierpliwie znosić, 5) urazy chętnie darować, 6) strapionych pocieszać, 7) modlić się za bliźnich.

Nieumiejętnych nauczać możemy albo w sprawach religii, albo w innych pożytecznych kwestiach, ustnie, lub przez dobre pisma. Uczynek miłosierdzia spełniali zatem wszyscy Apostołowie, kaznodzieje, misjonarze w krajach pogańskich, spełniają go katecheci, spowiednicy, chrześcijańscy pisarze i wszyscy nauczyciele. „Najbardziej Boskim z dzieł Bożych jest, współpracować z Bogiem nad zbawieniem duszy człowieka.” (św. Dionizy) Kto drugich poucza w sprawach religii, osiągnie w Niebie wyższy stopień szczęśliwości i godności. Powiada Daniel: „Ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze [będą świecić]” (Dan 12, 3).

Wątpiącym dobrze radzić jest wprawdzie uczynkiem miłosierdzia; należy jednak wpierw zastanowić się dobrze i nie narzucać swej rady bliźniemu natrętnie. Dobrą radę dał Józef w Egipcie Faraonowi, Jezus bogatemu młodzieńcowi, Gamaliel Wysokiej Radzie.

Grzeszącego bliźniego powinniśmy upomnieć, o ile uczynić to możemy bez szkody dla siebie i jeżeli spodziewać się można, że upomnienie poskutkuje.

Byłby okrutnikiem bez serca, kto widząc ślepego, stojącego nad brzegiem przepaści, nie ostrzegłby go o niebezpieczeństwie; daleko większym okrutnikiem jest, kto może wybawić brata swego od śmierci wiecznej, a nie czyni tego z lenistwa. (św. Augustyn.) Kto może coś naprawić, a nie czyni tego, ma bez wątpienia współudział w grzechu. (św. Grzegorz Wielki). Bóg żądać będzie od nas zdania rachunku z liczby dusz bliźnich naszych, jeśli zaniedbujemy pracy nad zbawieniem ich, choć mamy ku temu sposobność (św. Grzegorz Wielki) Jeśli ktoś zabłoci sobie suknię, zwracamy mu na to uwagę; jeśli jednak skalany jest na duszy plamami brudu, pozwalamy mu zginąć (św. Jan Chryzostom). Bogobojni mężowie nie zapominali nigdy o upominaniu bliźnich. Noe nawoływał do pokuty grzeszącą ludzkość, dobry łotr skarcił łotra wiszącego po lewej stronie krzyża, biskup Ambroży zganił u drzwi kościoła cesarza Teodozjusza za popełnione morderstwo. (Spirago, Przykł.) Skutki nagany podobne są do działania soli. Sól piecze zranione miejsca, jednak czyści je i goi; nagana nie jest przyjemna, ale pożyteczna. Nie mamy obowiązku upominania, jeśliby mogłaby z tego dla nas wyniknąć większa szkoda. Nie musimy bowiem miłować bliźniego więcej, niż nas samych (jedynie przełożony nie może kierować się tym względem; spełnia bowiem w tym razie obowiązek nie miłości, lecz sprawiedliwości). Można także zaniechać upomnienia, jeśli z góry wiemy, że takowe na nic się nie przyda. Jaki byłby sens upominać i karcić człowieka zupełnie pijanego? Można to zrobić później, gdy wytrzeźwieje.

Upominając bliźniego, trzymać się należy porządku, przepisanego przez Chrystusa. Należy więc najpierw upomnieć go w cztery oczy; gdy to nie poskutkuje, możemy zganić go przy jednym lub dwóch świadkach. A gdyby i to nie pomogło, wtedy dopiero zwrócić mamy na jego postępowanie uwagę przełożonych (Mt 18, 15).

Upominać mamy bliźniego łagodnie i z miłością. Im więcej oszczędzamy bliźniego przy naganie i im więcej miłości mu okazujemy, tym skuteczniejszą będzie nagana. Gwóźdź wbić można łatwiej i głębiej, jeśli przedtem posmarujemy go tłuszczem; podobnie skuteczniej działają słowa nagany jeśli udzielamy jej z łagodnością. (Św. Marc.) Jeśli nagana ma przynieść pożytek, niech będzie jako łagodny deszczyk. Tylko łagodny, lekki deszczyk wsiąka w ziemię i użyźnia ją; deszcz ulewny rozrywa tylko ziemię, spłukuje ją nie przynosząc pożytku. Tak samo rzecz się ma z upomnieniem (Korneliusz a Lapide). Niczym zielona łupina orzecha, tak i nagana ma z natury rzeczy pewną gorycz w sobie; należy ją więc posłodzić łagodnością (św. Franciszek Salezy). Owoc niedojrzały jest ciężkostrawny i wywołuje boleści w żołądku. Podobnie działa i nagana, mieszcząc w sobie ciężkostrawną prawdę, należy więc starać się ogrzać ją i ugotować przy ogniu miłości. (św. Franciszek Salezy) Surowość niech łączy się z łagodnością, jak róża z cierniem. Dobrze jest zatem przed udzieleniem nagany podnieść dobre strony, a po naganie dodać przyjazną zachętę. Podobnie czyni łucznik, który najpierw naciąga łuk, nim wypuści strzałę. Natomiast nic nie wskóramy, a jedynie szkodliwie wpłyniemy na bliźniego, jeśli upomnienie będzie szorstkie i grubiańskie. „Grzesznik nie może się skłonić do poprawy życia, jeśli nie ma przeświadczenia, że się go szczerze miłuje.” (św. Alfons) Gdybyśmy chcieli wędrowca sprowadzić na dobrą drogę kopaniem i potrącaniem, to pewnie pójdzie drogą całkiem przeciwną; podobnie zacina się w uporze człowiek, którego chcemy gwałtownymi wyrzutami przywieść do zmiany usposobienia (Wen.). Spłoszonych koni woźnica nie poskramia biczem i krzykiem, tylko uspokajaniem; tak też powinien postępować chrześcijanin z bliźnim, który zbłądził z prawej drogi (A. Stolz). Należy potępiać tylko błędy bliźniego, ale nie naruszać osoby. (Aby upomnienie było uprawnione i skuteczniejsze, trzeba, aby ten, który bliźniego upomina, sam był wolnym od błędu, o który bliźniego upomina. Stąd istnieje zasada: każdą poprawę należy zaczynać od siebie. Rodzice jednak i przełożeni mają prawo i obowiązek, nawet wtedy upomnieć dzieci i podwładnych, gdyby sami podlegali błędowi, o który podwładnych upominają, a podwładni i w tym wypadku obowiązani są, ze czcią wysłuchać strofowania i je spełnić – Przypis tłumacza) „Kto nawrócił grzesznika z jego błędnej drogi, wybawi duszę jego od śmierci i zakryje liczne grzechy”. (Jk 5, 20)

Kto bliźniego upomni, jest jak żeglarz śpieszący na pomoc rozbitkowi. Ileż trudów zadał sobie św. Jan Ewangelista, by uratować młodzieńca, który, nawrócony już przedtem, został później rozbójnikiem. Sam wyruszył w góry, by odszukać go, a gdy młodzieniec na jego widok począł uciekać, biegł za nim, wołając: „Dlaczego uciekasz, synu mój, przed ojcem twoim, bezbronnym starcem? Nie lękaj się! Ja sam prosić będę dla ciebie o przebaczenie u Chrystusa i zadośćuczynię za ciebie.” Słowa te, pełne miłości, przywiodły do skruchy młodzieńca. (Spirago Przykł.) Nie można z większą zaciętością prześladować Chrystusa, niż wtedy gdy mu się zabiera dusze; podobnie, nie można więcej Go uczcić, niż przyprowadzając doń dusze zbłąkane (św. Augustyn). Jałmużna tego rodzaju większą ma wartość, niż cały świat; bo jedna dusza w większej jest cenie, niż cały wszechświat (św. Augustyn). Nic nie da się porównać z wartością duszy. Choćbyś rozdał niezmierzone sumy pieniężne ubogim, jest to niczym w porównaniu z nawróceniem jednej duszy (św. Jan Chryzostom). Kto nawróci jednego grzesznika, większej nagrody jest godny, niż gdyby uratował od śmierci syna królewskiego; ratuje bowiem syna Króla niebieskiego, i to nie od śmierci doczesnej, ale od śmierci wiecznej.

Cierpliwe znoszenie niewinnie doznanej krzywdy przynosi pożytek nie tylko nam, ale i bliźniemu! Powstrzymuje go bowiem od większych błędów i prowadzi łatwiej do poznania swej niesprawiedliwości.

Dawid zniósł cierpliwie obelgę Semeja, co spowodowało, że tenże uznał swój błąd i prosił króla o przebaczenie (l Sm. 16, 10). Nie tracimy nic na tym, że cierpliwie znosimy krzywdę. Niewinność nasza musi wyjść kiedyś na jaw, a wtedy tym większa czeka nas nagroda za cierpliwość. Wielką jest też zasługą, nie uniewinniać się, jeśli jesteśmy o coś oskarżani (św. Teresa). Wielu jednak postępuje jak jeż, który po najlżejszym dotknięciu zwija się w kłębek – mają oni w pogotowiu mnóstwo wymówek i usprawiedliwień – wystarczy tylko wyrzec słówko o nich. Lecz możemy też i bronić się przeciw wyrządzanej nam niesprawiedliwości, jeśli cierpliwe jej znoszenie mogłoby nam raczej szkodę przynieść, niż pożytek. Na drobną zniewagę nie należy zważać, lecz przeciw zarzutowi ciężkiej zbrodni trzeba się bronić (św. Franciszek Salezy). A najlepiej jest obierać złotą drogę środkową, wskazaną przez roztropność.

Przebaczamy obrażającym nas, jeżeli nie mścimy się na nich, lecz przeciwnie obchodzimy się z nimi uprzejmie i staramy się o ile możności czynić im dobrze.

Józef nie zemścił się na braciach swych, gdy miał ku temu sposobność, lecz przeciwnie uścisnął ich, ucałował i obsypał podarunkami. Król Dawid przebaczył Semejowi i nie mścił się na nim. Jeśli odpuszczamy obrażającym nas, odpuści nam i Bóg grzechy nasze, jak tego nas uczy Chrystus w „Ojcze nasz.” Kto przebacza drugim, może liczyć na przebaczenie u Boga. (Patrz rozdział o miłości dla nieprzyjaciół, str. 47 i n.)

Pocieszamy strapionych, okazując im szczere współczucie, znajdując dobro w ich zmartwieniach i dopomagając im w potrzebie.

Wyrażanie drugim współczucia jest powszechnie przyjęte, choć nie zawsze szczere. Pocieszać można bliźniego w różny sposób. Ubogich i nieszczęśliwych możemy pocieszyć, przypominając im Opatrzność Bożą i przyszłe szczęście w Niebie; grzesznikowi możemy przypomnieć nieskończone miłosierdzie Boże itp. Najszlachetniej postępujemy, jeżeli staramy się dopomóc nieszczęśliwemu. Tak pocieszył Chrystus matkę młodzieńca z Naim i siostry Łazarza. Smutek jest chorobą umysłu, szkodzącą człowiekowi (Przyp. 25, 20). Pocieszający strapionych spełnia podobny uczynek, jak ten, kto pielęgnuje chorych (św. Grzegorz Wielki). Pociecha w utrapieniu, to jakby deszcz w czasie posuchy (św. Chryzostom). Wielka to pociecha dla strapionego, jeśli ma kogoś, kto z nim szczerze współczuje (św. Ambroży).

Modlitwa za żywych i umarłych jest bardzo miła Bogu. Przynosi pożytek i tym, za których się modlimy, i nam.

Wolą Boga jest zwłaszcza byśmy modlili się za rodziców naszych i dobroczyńców, za Papieża, za panującego, za biskupa i duszpasterzy, wreszcie także za nieprzyjaciół naszych (Łk 6, 28). Powiada św. Paweł, że dobrą i miłą Bogu rzeczą jest, jeśli modlimy się za wszystkich ludzi, zwłaszcza za królów i wszystkich sprawujących władzę (l Tm 2, 3). Czytamy także w Piśmie świętym: „Świętą i zbawienną jest myśl, modlić się za umarłych, aby byli od grzechów uwolnieni.” (2 Mach. 12, 46). Nie tracąc nic, zyskujemy bardzo wiele, jeśli wstawiamy się do Boga za bliźnim (św. Gertruda). Modlitwa, sprawowana za innych, pomnaża nasze zasługi (św. F. Salezy). Modlitwa zjednywa nam także błogosławieństwo Boże. Juda kazał złożyć ofiary za poległych wojowników, odniósł też świetne zwycięstwo nad Nikanorem (2 Mach. 15). Pamiętać jednak należy, że nie zawsze modlitwa za drugich skutkuje natychmiast. Święta Gertruda żaliła się raz w objawieniu, że nie widzi żadnej poprawy u ludzi, za których się modli. Chrystus rzekł jej na to: „Żadna szczera modlitwa nie jest bezowocną, chociaż nieraz zakrytym jest człowiekowi, w jaki sposób owoc ten się objawia.” Wiemy z Pisma świętego, że Abraham wstawiał się do Boga za Sodomą, Mojżesz modlił się za naród swój, chrześcijanie za uwięzionego Piotra. I Chrystus modlił się przy Ostatniej wieczerzy za uczniów Swych nieprzyjaciół. „Jeśli Pan przepędzał noce na modlitwie, to pewnie nie chciał nic dla Siebie wyjednać, tylko modlił się, by wybłagać coś dla ciebie” (św. Ambroży). Zbawiciel jest nam więc w tym względzie najpiękniejszym przykładem. Tego też nauczył nas Chrystus w „Ojcze nasz”, byśmy modlili się za wszystkich, mówiąc np.: „Chleba naszego powszedniego daj nam”, i „Odpuść nam nasze winy.” (By modlitwa, zanoszona za kogoś, była skuteczniejszą, ważnym jest, by osoba za którą ją zanosimy, samemu się modliła. Nie mówi bowiem Chrystus: „Niech proszą za was”, lecz: „Proście, a otrzymacie.” Przyp. tłum.)

Zapytaj o przedmiot

Katechizm katolicki dla Ludu Bożego Cz. 1-3 komplet ( Katolicki katechizm ludowy, stosownie do potrzeb czasu i pedagogicznie opracowany przez Ks. Prof. Franciszka Spirago )