TELEFON i FAX DO NASZEJ KSIĘGARNI
227580359 (+48227580359)

Wokół zamachu smoleńskiego

Wysyłka 2 dni robocze
Cena 19,30
Twitter LinkedIn Wykop Facebook

JACEK TRZNADEL - fragment końca książki "Wokół zamachu smoleńskiego"

/.../ Projekt listu

DO SEJMU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

DO SENATU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Ja, obywatel Rzeczypospolitej, w obliczu rosnącego zagrożenia naszej Ojczyzny - wysoce szkodliwymi dla Polski działaniami Rządu RP, pod przewodnictwem Premiera Donalda Tuska, zwracam się z apelem do Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej o postawienie przed Trybunałem Stanu osób, których działania doprowadziły Polskę do granicy jej bezpieczeństwa i suwerenności.

Domagam się postawienia przed Trybunałem Stanu RP następujących osób:

Premiera Donalda Tuska

Marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego

Ministra Spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego

Ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha

Wszyscy oni celowo lub przez zaniechanie dopuścili się Zdrady Stanu i winni być postawieni przed Trybunałem Stanu Rzeczypospolitej Polskiej.

A oto główne zarzuty, które należy przedstawić wyżej wymienienionym:

Niszczyli autorytet głowy Państwa, Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, tak w naszym kraju, jak i poza jego granicami, inspirując i prowokując działania mogące pośrednio lub bezpośrednio wpływać na wykonywanie przez Prezydenta jego obowiązków, ale także mogących naruszać jego bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo Prezydenta i towarzyszących mu osób zostało naruszone. W ten sposób naruszano także bezpieczeństwo Państwa Polskiego.

Zdegradowali znaczenie wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu do roli czysto prywatnej, mimo że wizyta ta miała charakter wysoce ważnej misji międzynarodowej, mającej na celu ukazanie pełnej prawdy o rosyjsko-sowieckim ludobójstwie, spełnionym na narodzie polskim. Premier Donald Tusk z naruszeniem polskiej racji stanu zgodził się na kadłubowy (bo bez Prezydenta) udział w uroczystości w lesie katyńskim, ulegając woli premiera obcego państwa. Donald Tusk przypisał sobie nie należny mu wymiar przywódcy narodu. Zaś po tragedii widzieliśmy, po raz pierwszy w dziejach wolnej Rzeczypospolitej, jak kierujący polskim rządem rzuca się z usłużną wdzięcznością (za co?) w ramiona swego rosyjskiego odpowiednika.

Wizyta polskiego Prezydenta nie została zabezpieczona merytorycznie i należytym rozpoznaniem terenu jego wizyty w Rosji, i z odpowiednim wyprzedzeniem w czasie. Nie zostało należycie sprawdzone i zabezpieczone użycie lotniska Siewiernyj w Smoleńsku. Dotyczy to rozpoznania uwarunkowań tego lotniska pod względem logistycznym i technicznym. Nie zadbano o środki ostrożności w dniu odlotu Prezydenta do Smoleńska. Nie wynegocjowano obecności polskich służb technicznych do współpracy i kontroli w obsłudze lotniska. Nie chciano zauważyć, że lotnisko przestało już być zabezpieczone tak, jak kilka dni wcześniej na przyjazd premiera Putina. Po katastrofie samolotu prezydenckiego zabrakło polskich służb do zabezpieczenia samego terenu katastrofy, by uniemożliwić obcym i postronnym osobom ewentualne przestępcze penetrowania szczątków samolotu i ofiar wypadku. Premier rządu nie wystąpił natychmiast z orędziem do Narodu i nie zwrócił się do strony rosyjskiej z żądaniem, aby całość śledztwa prowadziła strona polska. Stroną poszkodowaną była przecież wyłącznie Polska, zaś ofiarami jej obywatele, a w katastrofie zginął Prezydent RP, najwyżsi dowódcy Armii Polskiej i NATO, i wielu najwyższych urzędników i kierowników duchowych naszego Państwa. Nic straszniejszego nie mogło się wydarzyć, a jednak Premier Tusk i jego urzędnicy pozostali w stanie inercji i nieodpowiedzialności. Obniżono rangę tragedii wobec społeczeństwa. Dotyczy to nie tylko posunięć praktycznych, ale i braku odpowiedniej reakcji moralnej. Zwłoki ofiar i szczątki samolotu zostały otoczone przez kordon wyłącznie obcych służb. Pod nieobecność służb polskich stworzono wszelkie warunki do zacierania śladów katastrofy, istotnych dla śledztwa, i ewentualnego niszczenia i zabierania istotnych dla tego śledztwa dowodów (czarne skrzynki). Uległy przejęciu przez obce państwo elektroniczne nośniki informacji i ewentualne dokumenty, będące przed katastrofą w posiadaniu ofiar. Strona rosyjska weszła w posiadanie licznych przedmiotów będących własnością ofiar, ale także mogła poznać ich DNA. Rząd polski wyraził zgodę na przewiezienie zwłok do Moskwy, a nie do zakładów patologii sądowej w Polsce. Ta manipulacja naruszała godność ofiar. Strona rosyjska poddawała nieraz natarczywym przesłuchaniom rodziny ofiar. Orzeczenia rosyjskich patologów sądowych były na poziomie wiejskich znachorów. Nikt z tych lekarzy (a później polskich specjalistów) nie odważył się zmierzyć z problemem, dlaczego w tej katastrofie (bez pożaru samolotu i upadku z ledwo kilkunastu metrów) połowa zwłok tworzyła bezkształtną masę. Pamiętamy też, że ze strony polskiej (co byłoby całkowicie normalne) nie padło żadne przypuszczenie czy hipoteza poddająca w wątpliwość postulowaną ufność do strony rosyjskiej. Jeden z nowych szefów resortu uznał za "więcej niż zbrodnię" dopuszczenie obywateli do swobodnych wypowiedzi i interpretacji ostatnich zdarzeń.

Premier Tusk i jego Rząd zignorowali całkowicie postulaty specjalistów i oczekiwanie społeczeństwa, żeby powołać Komisję Międzynarodową dla badania tej katastrofy. W ciągu niewielu dni pod postulatem utworzenia Komisji Międzynarodowej podpisało się ponad 50 (pięćdziesiąt) tysięcy osób. Liczba ta wciąż rosła. Postulaty społeczne były demonstracyjnie ignorowane przez rząd. Wiecowy slogan wypowiedzi Marszałka Sejmu i członków rządu o zaufaniu do strony rosyjskiej, urągał logice sądowej, zaś w sferze państwowej oznaczał zrzeczenie się atrybutów suwerenności na rzecz władz Federacji Rosyjskiej. Miały one także kłamliwie oswoić społeczeństwo z ewentualnymi dalszymi ustępstwami w kontroli prowadzonego śledztwa. Na przykład prokuratorzy z góry obwieszczali, że niecała treść nasłuchu wypowiedzi pilotów z czarnych skrzynek zostanie podana do publicznej wiadomości. Premier Tusk na konferencji prasowej popisał się celowym nieuctwem, że nie wie, co to są zdjęcie satelitarne.

Efektem całej informacyjnej akcji rządowej, wraz z pozostawieniem ciężaru informacyjnego sensacyjnym kłamstwom dziennikarzy - było pogrążenie społeczeństwa w szumie informacyjnym, zaprzeczających sobie doniesień, Miało to na celu ułatwić swobodne (jak przy zamachu stanu) przygotowanie się Rządu do przejęcia, wakujących po strasznej katastrofie, kierowniczych stanowisk w państwie. Ale była to także usłużna gotowość przyjęcia wszelkich wyników rosyjskiego śledztwa i z pominięciem znanych już pewników.

Samonapędzające się wypowiedzi najwyższych czynników rządowych, emanujących z partii, która zwyciężyła w ostatnich wyborach: że państwu nic się nie stało, że "obroniło się" po tej katastrofie - uwłaczały godności i nie dającej się niczym zastąpić wartości dla Polski tych, którzy zginęli. Tego rodzaju wypowiedzi pogrzebowe, bo w trakcie lub tuż po pogrzebach, nie mają właściwie precedensu w dziejach Rzeczypospolitej. W ogłoszeniu żałoby narodowej triumfował czczy formalizm Premiera, który zlekceważył tragedię narodu. Marszałek Sejmu w płaskiej mowie pogrzebowej w Krakowie ośmielił się mówić o "korzyści" z tragedii, korzyści dla porozumienia rosyjsko polskiego, gdyż odtąd Polacy będą postrzegać Rosjan z większym zaufaniem. W ogóle słowo ZAUFANIE osiągnęło nieznaną dotąd nośność: synonimu zdrady narodowej.

Oddaję więc pod osąd Wysokiego Sejmu i Senatu postawę tych członków Rządu RP, którzy w tragicznej dla Narodu chwili nie stanęli na wysokości wymagań stawianych ich urzędowi. Byli nieudolni i nie sprostali moralnie sprawowaniu wysokich urzędów Rzeczypospolitej. Osobiste i partyjne cele, które chcieli osiągnąć, stały w sprzeczności z niezbywalnymi postulatami moralnymi, dotyczącymi państwa i narodu. Wobec tej miary zaniedbań nie można zadowolić się tylko ewentualną dymisją rządu. Uważam, że postępowanie wszystkich wymienionych osób może ocenić właściwie tylko Trybunał Stanu. Wzywam Sejm i Senat Rzeczypospolitej do uchwalenia takiego wniosku.

(pisane w czerwcu 2010)

Zapytaj o przedmiot

Wokół zamachu smoleńskiego